Strona g³ównaGaleriaOpracowaniaLinki

 

DANTE ALIGHIERI - "BOSKA KOMEDIA"

przek³ad: Alina ¦widerska

 

Piek³o                Czy¶ciec                Raj

 

 

PIEK£O

 

PIE¦Ñ I

PIE¦Ñ II

PIE¦Ñ III

PIE¦Ñ IV

PIE¦Ñ V

PIE¦Ñ VI

PIE¦Ñ VII

PIE¦Ñ VIII

PIE¦Ñ IX

PIE¦Ñ X

PIE¦Ñ XI

PIE¦Ñ XII

PIE¦Ñ XIII

PIE¦Ñ XIV

PIE¦Ñ XV

PIE¦Ñ XVI

PIE¦Ñ XVII

PIE¦Ñ XVIII

PIE¦Ñ XIX

PIE¦Ñ XX

PIE¦Ñ XXI

PIE¦Ñ XXII

PIE¦Ñ XXIII

PIE¦Ñ XXIV

PIE¦Ñ XXV

PIE¦Ñ XXVI

PIE¦Ñ XXVII

PIE¦Ñ XXVIII

PIE¦Ñ XXIX

PIE¦Ñ XXX

PIE¦Ñ XXXI

PIE¦Ñ XXXII

PIE¦Ñ XXXIII

PIE¦Ñ XXXIV

               PIE¦Ñ XXXIII

 

Ugolino. Ko³o trzecie: zdrajcy przyjació³.

 

 
1

   Usta od dzikiej oderwa³ potrawy

 

ów potêpieniec i otar³ je w³osem

 

tej czaszki, z której pokarm czerpa³ krwawy.

4

   Potem rzek³: - Chcia³by¶, abym ¶wie¿ym ciosem

 

odnowi³ bole¶æ, co mi serce gniecie

 

sama my¶l o niej, nim j± wyznam g³osem?

7

   Lecz je¶li mogê rozs³awiæ po ¶wiecie

 

hañbê nikczemn± tego zdrajcy, co go

 

po¿eram, ³zy i mowê us³ysz przecie.

10

   Nie wiem, kto jeste¶, ani jak± drog±

 

przyby³e¶ tutaj, lecz Florencji synem

 

d¼wiêki ciê mowy snadnie wydaæ mog±.

13

   Mnie zwano niegdy¶ hrabi± Ugolinem,

 

tenci Ruggieri by³ arcybiskupem;

 

powiem ci, jakim sprz±g³ siê ze mn± czynem.

16

   Zbyteczne mówiæ, jakom sta³ siê ³upem

 

s³ów jego, zdrad± chytrych ba³amutn±,

 

i¿ miê uczyni³ jeñcem, potem trupem;

19

   lecz tego nie wiesz, jak by³a okrutn±

 

¶mieræ moja w takiej straszliwej obie¿y,

 

os±d¼ wiêc krzywdê, s³ysz±c powie¶æ smutn±.

22

   Okienko ma³e w g³êbi onej wie¿y,

 

która g³odowej nosi dla mnie miano,

 

a gdzie innego te¿ zamkn±æ nale¿y,

25

   ju¿ mi niejedn± miesi±ca odmian±

 

b³ysnê³o, gdy miê sen nawiedzi³ zmor±,

 

która mi przysz³o¶æ ods³oni nieznan±.

28

   Sni³em, i¿ tenci z psów zajad³ych sfor±

 

na onym wzgórzu odprawowa³ ³owy,

 

co jest od Pizy do Lukki zapor±,

31

   i z wilczêtami wilka gna³ z d±browy.

 

Gualandi i Sismondi, i Lanfranchi

 

na czele biegli dzikiej psiarni owej.

34

   Ju¿ pod naporem zaciek³ej naganki

 

ojciec i syny bez tchu siê ugiêli,

 

ju¿ k³y siêgaj± ich, ju¿ lasu szranki...

37

   Kiedym siê ockn±³ o ¶witania bieli,

 

s³yszê, jak p³acz± moi ch³opcy we ¶nie,

 

wo³aj±c chleba. O, srogi¶, je¿eli

40

   ju¿ nie uderza ci serce bole¶nie

 

na my¶l, com uczu³! Có¿ ci ³zy wyciska,

 

je¿eli teraz p³akaæ ci za wcze¶nie?...

43

   Ju¿ siê zbudzili i ju¿ by³a bliska

 

godzina, w której przynoszono strawê,

 

lecz ka¿dy w±tpi³, pomn±c snu zjawiska.

46

   Wtem us³ysza³em: zgrzyt³y klucze rdzawe

 

w okropnej wie¿y... ni ruchu nie zrobiê,

 

jeno mym synom w oczy spojrzê ³zawe.

49

   Jam nie zap³aka³, zdrêtwia³em jak w grobie.

 

P³akali oni. Mój Anzelmek ma³y

 

rzek³: Czemu patrzysz tak, ojcze? Co tobie?

52

   Lecz z moich oczu ³zy siê nie pola³y,

 

bo ca³y wewn±trz ju¿em sta³ siê g³azem,

 

ni s³owo rzek³em... tak min±³ dzieñ ca³y.

55

   Przesz³a noc. Kiedy czworga dzieci razem

 

ujrza³em lica o rannej jutrzence,

 

co by³y w³asnej mej nêdzy obrazem,

58

   tom gry¼æ z rozpaczy pocz±³ obie rêce.

 

Im za¶, ¿e g³ód to sprawia, tak siê zda³o;

 

podeszli do mnie, chc±c mi ul¿yæ w mêce

61

   i rzekli: Ojcze, ty¶ nas ubra³ w cia³o,

 

spo¿yj je teraz, skoro z woli bo¿ej

 

tobie nas biednych rozebraæ przysta³o.

64

   Przerwa³em, aby nie martwiæ ich sro¿ej.

 

Dnia tego s³owo nam nie wysz³o z gard³a,

 

am nazajutrz; by³o coraz gorzej.

67

   ...Czemu¶ siê, ziemio sroga, nie otwar³a!...

 

Kiedy¶my doszli poranka czwartego,

 

Gaddo mi u nóg pad³. G³owa siê wspar³a

70

   na ziemi. Jêkn±³: Ojcze mój, dlaczego

 

nie ratujesz miê? - i skona³. Tak jako

 

widzisz miê tutaj, wszyscy do jednego

73

   w oczach mi padli, konaj±c jednako

 

w pi±ty i szósty dzieñ, ja za¶ doko³a

 

maca³em, ¶lepy ju¿, i za oznak±

76

   ¿ycia szuka³em u nich. Tak ich wo³a

 

przez dwa dni g³os mój, chocia¿ ich ju¿ nie ma.

 

...Potem g³ód zdo³a³, co bole¶æ nie zdo³a...

79

   To powiedziawszy, z b³êdnymi oczyma

 

znów w on± czaszkê moc± w¿ar³ siê ca³±,

 

i ko¶ci zêbem jako pies siê ima.

82

   ...Biada ci, Pizo! Ty jeste¶ zaka³±

 

cudnej krainy, kêdy si rozbrzmiewa,

 

i twe s±siady karc± ciê za ma³o!

85

   Niech tam, gdzie Arno wody swoje zlewa,

 

Caprara cofnie siê razem z Gorgon±

 

i niechaj ¿ywio³ zniszczenie rozsiewa,

88

   by¶ wraz z twym ludem by³a zatopion±!

 

Có¿, je¶li nawet zdrada Ugolina,

 

jak mówi±, karê sprowadzi³a on±?

91

   Za grzechy ojców któ¿ tak drêczy syna?

 

W czym krzyw Brigata, albo Uguccione,

 

lub tamci obaj, których pie¶ñ wspomina?...

94

   ...Poszli¶my dalej, kêdy zamro¿one

 

wody znów innych nêdzników trzymaj±,

 

których oblicza na dó³ obrócone.

97

   W³asne ich szlochy p³akaæ im nie daj±

 

i zatrzymane w oczach p³ynne ¿ale,

 

by mêkê zwiêkszyæ, nazad siê cofaj±,

100

   bowiem w ³ez pierwszych zakrzep³e krysztale

 

u powiek tworz± szybê ¶ciêt± w lodzie,

 

która nastêpnych nie przepuszcza wcale.

103

   A chocia¿ lico moje na tym ch³odzie

 

wszelkie zda mi siê czucie utraci³o,

 

powiew mro¿±cy szed³ ku mnie po wodzie.

106

   Wiêc rzekê: - Mistrzu, jak±¿ wiatru si³±

 

lodowe tchnienie czo³o moje tr±ca?

 

Zali powietrze tu na dnie o¿y³o?

109

   On na to: - Synu, gdy dosiêgniem koñca

 

otch³ani, wnet ci w³asne powie oko,

 

sk±d idzie si³a wicher ów rodz±ca.

112

   Jeden z tych p³aczków z lodow± pow³ok±

 

zawo³a³ do nas: - O, dusze z³o¶liwe,

 

co was skarano t± straszn± zatok±,

115

   zdejmcie mi z oczu one ³uski szkliwe,

 

bym móg³ ¿a³o¶ci, któr± czujê w duszy,

 

folgê daæ, zanim skrzepn± znów ³zy ¿ywe!

118

   Ja na to: - Lód ten rêka moja skruszy,

 

gdy powiesz, kto¶ jest. Je¶liæ nie uczyniê

 

tego, bogdajbym sam grz±z³ w tej katuszy!

121

   Odrzek³ wiêc: - Jam jest brat Alberyk. Ninie

 

jam owoc z sadu, co wydaje ¶liwy

 

zatrute, zanim ¿niwo ¶mierci minie.

124

   Jak to? - wykrzyknê - zali¶ ju¿ nie¿ywy?

 

Tenci za¶: - Nie wiem, jakie mego cia³a

 

losy na ziemi; duszy nieszczê¶liwej

127

   s±dzono, by siê tu w kr±g ten dosta³a,

 

kêdy niejedna z onych pierwej spadnie,

 

zanim Atropos ¿ycia niæ przerwa³a.

130

   A¿eby¶ mi za¶ z oczu zerwa³ snadnie

 

onych lodowych ³ez pow³oki szklane,

 

wiedz, i¿ zaledwo dusza zgrzeszy zdradnie,

133

   jakom uczyni³, cia³o jej zabrane

 

jest przez szatana, który w nim ju¿ rz±dzi,

 

póki godziny ¿ywota wskazane,

136

   duszê za¶ wyrok odwieczny zas±dzi.

 

I tego cienia, co tu tkwi ponury,

 

cia³o wci±¿ mo¿e te¿ po ¶wiecie b³±dzi.

139

   Ty musisz wiedzieæ, skoro¶ przyby³ z góry,

 

¿e Branca Dorio zwie siê; wielolecie

 

ju¿ mija, odk±d te znosi tortury.

142

   - S±dzê - odrzek³em - ¿e siê mylisz przecie,

 

gdy¿ ¶mieræ nie wziê³a jeszcze Doria Branca,

 

lecz zdrów i ca³y wci±¿ chodzi po ¶wiecie.

145

   - Jeszcze do krêgu - rzecze - Malebrancha,

 

tam, gdzie wr± smo³y ognistej topiele,

 

nie pos³a³ tamten by³ Micha³a Zanca,

148

   kiedy ju¿ diabe³ w jego mieszka³ ciele,

 

oraz krewniaka, co z grzeszn± ochot±

 

nikczemne zdrady wraz z nim knowa³ ¶miele.

151

   Lecz teraz b³agam: d³oñ wyci±gnij oto,

 

oczy mi otwórz!... A jam nie otworzy³,

 

bo niegodziwo¶æ by³a tutaj cnot±.

154

   ...Biadaæ, narodzie z Genui, co¶ w³o¿y³

 

na swoje barki win najciê¿szych brzemiê,

 

a¿ siê nad tob± gniew bo¿y rozsro¿y³!

157

   Przecz siê po ¶wiecie b³±ka twoje plemiê?

 

Zalim nie spotka³ miêdzy najgorszymi

 

dusz twoich synów str±conych w podziemie,

160

   podczas gdy cia³a ich b³±dz± po ziemi?...

<<<                                                                 >>>