Strona g³ównaGaleriaOpracowaniaLinki

 

DANTE ALIGHIERI - "BOSKA KOMEDIA"

przek³ad: Alina ¦widerska

 

Piek³o                Czy¶ciec                Raj

 

 

PIEK£O

 

PIE¦Ñ I

PIE¦Ñ II

PIE¦Ñ III

PIE¦Ñ IV

PIE¦Ñ V

PIE¦Ñ VI

PIE¦Ñ VII

PIE¦Ñ VIII

PIE¦Ñ IX

PIE¦Ñ X

PIE¦Ñ XI

PIE¦Ñ XII

PIE¦Ñ XIII

PIE¦Ñ XIV

PIE¦Ñ XV

PIE¦Ñ XVI

PIE¦Ñ XVII

PIE¦Ñ XVIII

PIE¦Ñ XIX

PIE¦Ñ XX

PIE¦Ñ XXI

PIE¦Ñ XXII

PIE¦Ñ XXIII

PIE¦Ñ XXIV

PIE¦Ñ XXV

PIE¦Ñ XXVI

PIE¦Ñ XXVII

PIE¦Ñ XXVIII

PIE¦Ñ XXIX

PIE¦Ñ XXX

PIE¦Ñ XXXI

PIE¦Ñ XXXII

PIE¦Ñ XXXIII

PIE¦Ñ XXXIV

               PIE¦Ñ XXVII

 

Jeszcze doradcy: Guido da Montefeltro.

 

 
1

   Ju¿ wytê¿ony w górê i bez ruchu

 

sta³ duch p³omienny i z wolna odp³ywa³,

 

skoro poeta zwolni³ go z pos³uchu,

4

   kiedy znów inny, co za nim przybywa³,

 

szczyt ognistego ku nam gnie jêzyka,

 

sk±d niewyra¼ny szum siê wydobywa³.

7

   Z sycylijskiego jako niegdy¶ byka

 

pierwszy doby³y g³os onego jêki,

 

co rzutem swego ciosa³ go pilnika,

10

   a¿ potem onych brzmia³ g³osem udrêki,

 

co w nim gorzeli, ¿e chocia miedziany,

 

zda³o siê, i¿ drga bólem ¿ywej mêki -

13

   tak tu g³os zrazu miêdzy ognia ¶ciany

 

bie¿y i ubra³ siê w szumy ogniowe,

 

a¿ w koñcu wybieg³ w s³owa kszta³t odziany

16

   i us³yszeli¶my: - O ty, co mowê

 

lombardzk± w ustach masz i co w tw± stronê

 

g³os mój obracam w te mroki wiekowe,

19

   nie bacz ty na me przyj¶cie opó¼nione,

 

nie ¿a³uj chwili, by pozostaæ ze mn±,

 

patrz, nie ¿a³ujê ja, choæ ca³y p³onê!...

22

   Je¿eli tutaj, w tê krainê ciemn±

 

spad³e¶ ze s³odkiej latyñskiej ziemicy,

 

sk±d ca³± niosê m± winê nikczemn±,

25

   powiedz, czy pokój w romañskiej dzielnicy,

 

czy wojna krwawa? Jam z gór od Urbina,

 

kêdy Tybr z jasnej wyp³ywa krynicy.

28

   Jeszczem siê chyli³ baczny, gdzie dolina

 

g³±b sw± otwar³a, gdy miê pan mój tr±ca

 

szepcz±c: - Mów, wszak masz przed sob± Latyna!

31

   Odpowied¼, co mi ju¿ na wargach dr¿±ca

 

czeka³a, wraz siê ku niemu zwróci³a:

 

- O, duchu, co siê kszta³t twój w ogniu zm±c±,

34

   Romania twoja wszak nigdy nie by³a

 

bez wojny w sercach swych tyranów srogiej,

 

lecz, gdym j± ¿egna³, jawnie nie walczy³a;

37

   Rawenna trwa, jak trwa³a przez wiek mnogi,

 

orze³ Polentów obra³ w niej schronienie,

 

a skrzyd³em nakry³ a¿ Cervii roz³ogi;

40

   kraj, co wytrzyma³ d³ugie oblê¿enie

 

i z cia³ Francuzów wa³ usypa³ krwawy,

 

ró¿d¿ek zielonych ma nad sob± cienie;

43

   ci, co Montagni dali zgon nieprawy,

 

stary Mastmo z Verrucchio i m³ody,

 

tam, jako zwykli, z zêbów czyni± ssawy;

46

   za¶ nad Lamone i Santerno grody

 

wiedzie to lwi±tko, co je biel spowije

 

i co siê zmienia wci±¿ wedle pogody;

49

   ona za¶, co jej Savia brzeg obmyje,

 

jako przy górach leg³a i równinie,

 

tak miêdzy gwa³tem a swobod± ¿yje.

52

   Lecz ty kto jeste¶, proszê, powiedz ninie,

 

a nie b±d¼ bardziej od innych surowy,

 

je¶li twe imiê tam na ¶wiecie s³ynie.

55

   Kiedy ju¿ ogieñ szum wyda³ wichrowy,

 

jako zwyk³ czyniæ, ostrze p³omieniste

 

tam i sam wodz±c, rzek³ takimi s³owy:

58

   - Je¿elibym móg³ przypu¶ciæ, zaiste,

 

¿e, kto miê s³yszy, wróci na ¶wiat z³oty,

 

stan±³by p³omieñ ten w s³upy ogniste,

61

   lecz ¿e nikt jeszcze ¿ywy z tej ciemnoty

 

nie wróci³ na ¶wiat (je¶li prawdê s³yszê),

 

odpowiem, bo siê nie lêkam sromoty.

64

   By³em rycerzem, potem szaty mnisze

 

wdzia³em na siebie, s±dz±c, ¿e odp³aci

 

to za me winy, i mia³bym dzi¶ ciszê,

67

   gdyby nie papie¿ (niech go z³o zatraci!)

 

co miê na powrót w dawne wtr±ci³ z³o¶ci,

 

a jak i czemu, s³uchaj, bo¶ z mej braci.

70

   Pókim by³ jeszcze w kszta³cie z krwi i ko¶ci,

 

coæ mi go da³a matka, moje dzie³a

 

nie by³y lwimi, lecz lisiej chytro¶ci:

73

   wszystkiem zna³ drogi, wszystkie przeniknê³a

 

my¶l ma sposoby tajne, i¿ z krainy

 

naszej wie¶æ o mnie we ¶wiat pop³ynê³a.

76

   Gdy za¶ doszed³em ju¿ do tej wy¿yny

 

lat moich, kiedy siê w³a¶ciwym stawa

 

opu¶ciæ ¿agle i po¶ci±gaæ liny:

79

   co miê cieszy³o wprzód, ¿alem napawa,

 

wnet miê pokuta i skrucha rozwi±¿e.

 

...Biada, nieszczêsny! Mia³bym ¶wiête prawa!...

82

   Ów nowoczesnych faryzejów ksi±¿ê

 

wojnê z s±siadem wiod±c laterañskim

 

(nie tam, gdzie ¯yd siê lub Saracen l±¿e,

85

   bo wrogów widzia³ w narodzie chrze¶cijañskim,

 

nie w tych co ziemiê nam wydarli ¶wiêt±,

 

ni w tych co w kraju kupczyli su³tañskim)

88

   nie baczy³ ani na godno¶æ objêt±,

 

ni na ¶wiêcenia w³asne, ni na sznury

 

u mnie, co postaæ od nich jest schudniêt±,

91

   i jak Konstantyn tam z Sorakte góry

 

wezwa³ Sylwestra, by mu tr±d zagoi³,

 

tak on miê wezwa³ w Watykanu mury,

94

   abym w nim pychy gor±czkê ukoi³

 

i rady pyta; jam milcza³ z przyczyny,

 

¿e zda³o mi siê, i¿ szaleñstwa roi³.

97

   Wtedy rzek³: Nie trwó¿ siê: od tej godziny

 

rozgrzeszam ciebie, niech miê zmys³ twój uczy,

 

jak zrównaæ z ziemi± twierdze Palestryny.

100

   Jako wiesz, w rêku mam oboje kluczy,

 

by drzwi odemkn±æ do stolicy ¶wiêtej,

 

coæ mój poprzednik oddaæ ich nie zw³óczy.

103

   Wonczas miê takie zmog³y argumenty

 

i nie us³uchaæ zda³o mi siê gorzej,

 

rzek³em wiêc: - Ojcze, skoro grzechu mêty

106

   zmywasz z mej duszy d³oni±, co otworzy

 

wrota mi ³aski - powiem - przyrzecz wiele,

 

dotrzymaj ma³o, tryumf ci siê z³o¿y...

109

   Kiedym zmar³, przyszed³ po m± duszê ¶miele

 

Franciszek, lecz mu cherub czarny powie:

 

Nie tykaj, tenci w naszym jest ko¶ciele,

112

   i¶æ mu w dó³ trzeba, gdzie moi s³u¿kowie,

 

przeto ¿e chytre czyni³ poduszczenia,

 

odt±d go w gar¶ci mam za w³os przy g³owie;

115

   gdzie nie ma ¿alu, nie masz przebaczenia,

 

za¶ czyn i skrucha i¶æ w te same ¶lady

 

nie mog±: jedno wszak drugie wyplenia!

118

   O, najnêdzniejszy ja! Strach miê trz±s³ blady,

 

kiedy ten bra³ miê, mówi±c: Ty¶ z pewno¶ci±

 

nie my¶la³, ¿e znam logiki zasady!...

121

   Wprost do Minosa wiód³ miê. Ten ze z³o¶ci±

 

osiemkroæ postaæ opasa³ szkaradn±

 

chwostem, a w koñcu ugryz³ go z w¶ciek³o¶ci±,

124

   potem rzek³: On jest z tych, co ogieñ kradn±,

 

i, jako widzisz, tum wpad³ w piekie³ moce

 

i tak odziany, przesz³o¶æ p³acê zdradn±.

127

   Tak zakoñczywszy, znowu w wieczne noce

 

p³omieñ ¿a³osny ów z wolna odchodzi,

 

a szczyt siê giêtki zwija i trzepoce.

130

   My idziem dalej, ja z nim co miê wodzi

 

skalnym okrajem, a¿ na ten most drugi

 

kryj±cy otch³añ, gdzie siê tych nagrodzi,

133

   co, dziel±c innych, zdobyli zas³ugi.

<<<                                                                 >>>