Strona g³ównaGaleriaOpracowaniaLinki

 

DANTE ALIGHIERI - "BOSKA KOMEDIA"

przek³ad: Alina ¦widerska

 

Piek³o                Czy¶ciec                Raj

 

 

PIEK£O

 

PIE¦Ñ I

PIE¦Ñ II

PIE¦Ñ III

PIE¦Ñ IV

PIE¦Ñ V

PIE¦Ñ VI

PIE¦Ñ VII

PIE¦Ñ VIII

PIE¦Ñ IX

PIE¦Ñ X

PIE¦Ñ XI

PIE¦Ñ XII

PIE¦Ñ XIII

PIE¦Ñ XIV

PIE¦Ñ XV

PIE¦Ñ XVI

PIE¦Ñ XVII

PIE¦Ñ XVIII

PIE¦Ñ XIX

PIE¦Ñ XX

PIE¦Ñ XXI

PIE¦Ñ XXII

PIE¦Ñ XXIII

PIE¦Ñ XXIV

PIE¦Ñ XXV

PIE¦Ñ XXVI

PIE¦Ñ XXVII

PIE¦Ñ XXVIII

PIE¦Ñ XXIX

PIE¦Ñ XXX

PIE¦Ñ XXXI

PIE¦Ñ XXXII

PIE¦Ñ XXXIII

PIE¦Ñ XXXIV

               PIE¦Ñ VIII

 

Pi±ty kr±g. Przed grodem piekielnym.

 

 
1

   Dalej powiadam, ¿e nim pod wysok±

 

doszli¶my wie¿ê, ju¿ przedtem niema³o,

 

w górê na onej szczyt pobiegnie oko,

4

   gdzie dwoje jasnych p³omyków mruga³o,

 

a trzeci ku nim z dala daje znaki

 

tak, ¿e zaledwo tam oko siêga³o.

7

   Ku morzu zwrócê siê wiedzy wszelakiej

 

i pytam: - Co te znacz±? Czemu p³onie

 

tam ogieñ? I kto je roznieci³ taki?

10

   On ci za¶ do mnie: - Ponad mêtne tonie

 

mo¿esz ju¿ dostrzec tego co ciê czeka,

 

je¶li nie skryje mg³a co z bagnisk wionie

13

   Ni tak z ciêciwy strza³a bie¿y lekka,

 

gdy j± wypu¶ci celna d³oñ ³ucznika,

 

jako tu wierzchem tej fali z daleka

16

   drobna ³ódeczka wnet ku nam pomyka.

 

Jeden j± sternik w mokrej wiód³ ulicy

 

i wo³a³: - Ju¿e¶ tu, duszo grzesznika?

19

   - Flegiasz, o Flegiasz, wo³asz po pró¿nicy! -

 

odrzecze pan mój - w tej okoliczno¶ci

 

twoi¶my tylko do tych wód granicy!

22

   Jako ten, kogo zwiedzie w zupe³no¶ci

 

jakie¶ oszustwo, i st±d czuje ¿ale,

 

takim siê Flegiasz sta³ w t³umionej z³o¶ci.

25

   Pan mój tymczasem wszed³ do ³odzi, ale

 

dopiero gdym ja za jego nakazem

 

wst±pi³ do onej, zag³êbi siê w fale.

28

   Zaledwo¶my tam wsiedli obaj razem,

 

ju¿ i odwieczny statek nurty porze

 

bardziej ³adowny zdaj±c siê tym razem.

31

   Gdy tak p³yniemy przez to martwe morze,

 

nagle jednego przed sob± zobaczê,

 

co rzek³: - Kto¶ ty jest, co¶ przyby³ nie w porze?

34

   Ja za¶: - ¯em przyby³, przez to nie oznaczê,

 

bym zosta³; lecz ty, uwalan w te mêty,

 

kto jeste¶? - Odrzek³: - Jam taki, co p³acze.

37

   A ja do niego: - Ty duchu przeklêty,

 

pozostañ tutaj w p³aczu i ¿a³obie,

 

bo ciê znam, chocie¶ b³otem ogarniêty!

40

   Wówczas wyci±gn±³ ku nam rêce obie,

 

lecz mistrz odtr±ci³ go w nurt splugawiony,

 

mówi±c: - Precz! Z psami tamtymi id¼ sobie!

43

   Potem mi szyjê opasa³ ramiony

 

i w twarz ca³uj±c rzek³: - Duszo wzgardliwa,

 

¿ywot, co nosi³ ciê, b³ogos³awiony.

46

   Tegoæ w ¶wiat pycha nios³a ur±gliwa,

 

Dobroæ pamiêci o nim nie ozdabia,

 

przeto cieñ jego gniewny tu przebywa.

49

   Niejeden, co tam wielki pan lub hrabia,

 

tutaj jest jako ¶winia w gêstym bagnie,

 

a tam na pamiêæ okropn± zarabia.

52

   A ja za¶: - Mistrzu, dusza moja pragnie

 

zobaczyæ, jako ton±æ mu przychodzi,

 

nim siê za nami brzeg przeciwny zagnie.

55

   Onci za¶ do mnie: - Nim ujrzysz dziób ³odzi,

 

zadowolony bêdziesz z tej udrêki,

 

bowiem chêæ tak± wype³niæ siê godzi.

58

   Nied³ugo potem widzê, jakie mêki

 

zada³ mu naród wnurzon w te odmêty,

 

i¿ Bogu dot±d za to sk³adam dziêki.

61

   Wszyscy wo³ali: - Filippo Argenti!...

 

Ów za¶ Florentczyk, co go w¶ciek³o¶æ pali,

 

sam siebie k±saæ zacz±³ sza³em jêty.

64

   Tu go zostawiam, ni opowiem dalej,

 

bo uszy jêk mi przeszy³ tak bolesny,

 

¿e¶my spojrzenie przed siê wytê¿ali.

67

   Dobry mistrz rzecze: - Synu, ju¿ poczesny

 

zbli¿a siê gród on, co siê Diaskiem mieni

 

wa¿nych mieszkañców ma i t³um bezkresny.

70

   A ja za¶: - Zda siê, panie mój, ¶ród cieni,

 

¿e mi ju¿ widna onego wie¿yca

 

szkar³atna, jakby wysz³a spod p³omieni.

73

   On za¶ rzek³ do mnie: - Wewn±trz j± zasyca

 

ognia ¿ar wieczny blaskami purpury;

 

tak± jest piek³a ni¿szego stolica.

76

   Tu¶my wp³ynêli w g³êboki rów, który

 

w kr±g opasuje krainê rozpaczy,

 

a ¿elaznymi zdawa³y siê mury.

79

   £ód¼ okr±¿y³a, nim o brzeg zahaczy

 

w miejscu, gdzie sternik nas na l±d wygania.

 

- Wysiadaæ! - krzykn±³ - tu siê wej¶cie znaczy!

82

   Z tysi±c ujrza³em tych, co od zarania

 

z nieba tu spadli, ci za¶ pe³ni z³o¶ci

 

mówili: - Kto jest ten, co bez skonania

85

   wêdruje tutaj przez umar³ych w³o¶ci?

 

M±dry za¶ mistrz mój da³ znak id±c dalej,

 

¿e mówiæ z mmi chce na osobno¶ci.

88

   Natenczas wzgardê sw± opanowali,

 

wo³aj±c: - Chod¼ ty, a ten niech zostaje,

 

co w pañstwo ¶mierci wkroczy³ najzuchwalej.

91

   Niechaj sam wraca przez dzikie rozstaje;

 

obaczym, jako wybrnie z tych bezdro¿y!...

 

Ty zostañ, co¶ go przywiód³ w ciemne kraje.

94

   Wiêc, czytelniku, pomy¶l, jak zatrwo¿y

 

samo miê brzmienie onych s³ów przeklêtych,

 

i¿em nie s±dzi³ wróciæ na ¶wiat bo¿y.

97

   - O, przewodniku drogi mój, co z krêtych

 

tylu dróg ju¿ miê wywiod³e¶, i tyle

 

gró¼b usun±³e¶ nade mn± rozpiêtych,

100

   ty nie opuszczaj miê - rzekê - w tê chwilê,

 

i je¶li dalej przej¶cie nam wzbronione,

 

na szlak wracajmy ten, co zosta³ w tyle.

103

   Lecz on, co przywiód³ miê a¿ w tak± stronê,

 

rzek³: - Nie obawiaj siê: tu droga nasza;

 

nikt nie przeszkodzi, bo z góry s±dzone.

106

   Tu na mnie czekaj; lêki niech wyp³asza

 

z my¶li twej ufno¶æ i pociechê sprawia,

 

wszak nie porzucê ciê na wzór Judasza!...

109

   I tak miê odszed³, i tu miê zostawia

 

ojciec mój s³odki, ja za¶ nie wiem, czyli

 

tak, czy nie smêtniej my¶l moj± zabawia.

112

   Ni s³yszeæ mog³em, co z sob± mówili,

 

ale nied³ugo siê wzajem ugwarz±,

 

bo wszyscy pêdem w zamek siê wrócili.

115

   Drzwi zatrzasnêli mu przed sam± twarz±,

 

i¿ pan mój zosta³ u wrót zbrojnej góry

 

i ku mnie z wolna szed³ przez ziemiê wra¿±.

118

   Oczy spuszczone mia³ i wzrok ponury,

 

mówi±c, a pier¶ mu w westchnieniach rozpêka:

 

- I któ¿ to wstêpu wzbroni³ mi w te mury!...

121

   Do mnie za¶ rzecze: - Niech ciê to nie nêka

 

¿em rozgniewany; zwyciê¿ê gadziny,

 

czyjatamkolwiek wej¶cia broni rêka!

124

   Taka przekora onych, nie nowiny:

 

ju¿ tak czynili, gdzie brama mniej skryta,

 

co jest bez zamku od onej godziny.

127

   Widzia³e¶, ¶mierci zwrotka tam wyryta;

 

a ju¿ zstêpuje stamt±d krokiem skorym

 

i wnet bez stra¿y w te krêgi zawita

130

   taki, co ziemia stoi mu otworem.

<<<                                                                 >>>