Strona g³ównaGaleriaOpracowaniaLinki

 

DANTE ALIGHIERI - "BOSKA KOMEDIA"

przek³ad: Edward Porêbowicz

 

Piek³o                Czy¶ciec                Raj

 

 

RAJ

 

PIE¦Ñ I

PIE¦Ñ II

PIE¦Ñ III

PIE¦Ñ IV

PIE¦Ñ V

PIE¦Ñ VI

PIE¦Ñ VII

PIE¦Ñ VIII

PIE¦Ñ IX

PIE¦Ñ X

PIE¦Ñ XI

PIE¦Ñ XII

PIE¦Ñ XIII

PIE¦Ñ XIV

PIE¦Ñ XV

PIE¦Ñ XVI

PIE¦Ñ XVII

PIE¦Ñ XVIII

PIE¦Ñ XIX

PIE¦Ñ XX

PIE¦Ñ XXI

PIE¦Ñ XXII

PIE¦Ñ XXIII

PIE¦Ñ XXIV

PIE¦Ñ XXV

PIE¦Ñ XXVI

PIE¦Ñ XXVII

PIE¦Ñ XXVIII

PIE¦Ñ XXIX

PIE¦Ñ XXX

PIE¦Ñ XXXI

PIE¦Ñ XXXII

PIE¦Ñ XXXIII

               PIE¦Ñ XX

 

Oko or³a tworzy sze¶ciu sprawiedliwych w³adców: Dawid, Trajan, Ezechiasz, Konstantyn Wielki, król Sycylii i Apulii Wilhelm II i mityczny Ryfeusz. Orze³ wyja¶nia zdumionemu poecie, w jaki sposób znale¼li siê w raju dwaj poganie, Trajan i Ryfeusz, i ¿e tajemnica przeznaczenia jest nie do zg³êbienia dla rozumu ludzkiego.

 

 
1

   Kiedy ta gwiazda, co jest lamp± ¶wiata,

 

Za widnokrêgu zasunie siê ¶cianê

 

Tak, ¿e brzask za ni± ostatni ulata,

4

   Wprzód jednym jasny, przez tak± odmianê

 

Strop tysi±cznymi b³yska ornamenty,

 

Które s± wszystkie s³oñcem malowane.

7

   Tom mia³ widzenie, gdy zamilk³ dziób ¶wiêty

 

W godle, które siê rozpostar³o chwa³±

 

Nad niskim ¶wiatem i jego ksi±¿êty.

10

   Bo nagle mrowie ogników zadr¿a³o

 

I zab³ysn±wszy, wznios³o antyfonê,

 

Ju¿ dzisiaj w mojej pamiêci zw±tla³±.

13

   Kochanie s³odkie, w u¶miechu oponê

 

Zasnute, jakie rzuca³o¶ p³omienie

 

Skro¶ pie¶ni duchów tchn±cych w Bo¿± stronê!

16

   Skoro ju¿ drogie, jarz±ce kamienie,

 

Którymi iskrzy siê p³aneta szósty,

 

Na rajskich nutach pok³ad³y milczenie,

19

   W s³uch mi uderz± niby wód upusty,

 

Które ze skalnych, nabrzmia³ych gar³uszy

 

Wyrzucaj± siê kamiennymi usty.

22

   A jak gitary d¼wiêk nabiera duszy

 

U rêkoje¶ci lub wiatr wydmuchniêty

 

Staje siê tonem w otworach pastuszej

25

   Fletni, tak rozgwar tej orlicy ¶wiêtej

 

Natychmiast szumem dziwnym zaszele¶ci³

 

Przez gardziel szyi jak gdyby wydêtej.

28

   W g³êbi siê pocz±³ i g³osem obwie¶ci³

 

Przez dziób i s³owy przemówi³ takiemi,

 

Jak po¿±da³o serce, gdziem je mie¶ci³:

31

   „Na ten mój narz±d, którym or³y ziemi

 

Wzieraj± w s³oñce — g³os do mnie powiada —

 

Ile potrafisz bystro, patrzaj¿e mi.

34

   ¦ród iskier, z których mój kszta³t siê uk³ada,

 

Owy rój duchów, co nim w oku ¶wiecê,

 

Stopieñ i godno¶æ najwy¿sze posiada.

37

   Ognik, co moj± stanowi ¼renicê,

 

By³ niegdy¶ Ducha ¦wiêtego lutnista:

 

Ze ¶wiêt± skrzyni± obchodzi³ stolicê.

40

   Teraz wie, skoro z zas³ugi korzysta,

 

Jaka jest warto¶æ w jego pie¶ni czynie,

 

W tej czê¶ci, co jest jego osobista.

43

   Z pi±tki, która brwi± nad okiem siê winie,

 

Duch, co nad samym mym dzióbem siê ¿arzy,

 

Jest ten, co cieszy³ wdoweñkê po synie.

46

   Teraz wie, kiedy wspomnieniem kojarzy

 

Z dol± dawniejsz± to dzi¶ s³odkie ¿ycie,

 

Jak ciê¿ko Chrysta niepoznanie wa¿y.

49

   Ta iskra, co siê sadowi na szczycie

 

Brwi, umieraj±c, doprasza³a zw³oki,

 

Aby pokutê odbyæ nale¿ycie.

52

   Teraz wie, jak s± niez³omne wyroki

 

Boskie, choæ z ³aski szczerego pacierza

 

Od dzi¶ do jutra zatrzymuj± kroki.

55

   Ów trzeci, pewny, i¿ dobre zamierza,

 

Zabrawszy z sob± znak mój i statuty,

 

Zgreczy³ siê, miejsce czyni±c dla pasterza.

58

   Teraz wie, jako z³y skutek, wysnuty

 

Z dobrych zamiarów, nieba mu nie wzbroni,

 

Choæ przezeñ ¶wiata mir zosta³ popsuty.

61

   Ów, co po ³uku brwi schodzi ku skroni —

 

Wilhelm; ten sam kraj p³acze nad nie¿ywym,

 

Co przez dwu innych ¿yj±cych ³zy roni.

64

   Teraz wie, jak siê w królu sprawiedliwym

 

Kochaj± nieba, bo sw± czu³± wolê

 

Rozp³omienieniem wskazuj± ¿arliwym.

67

   Któ¿ by chcia³ wierzyæ na b³êdnym padole,

 

¯e tu Ryfeusz trojañski siê z³o¿y

 

Pi±tym ognikiem w owym duchów kole?

70

   Teraz wie, ¿e siê w g³êbiach £aski Bo¿ej

 

Tak niezbadana tajemnica mie¶ci,

 

¯e jej, choæ ¶wiêty, przecie¿ nie otworzy".

73

   Jako skowronek naprzód siê obwie¶ci,

 

Pie¶ni± na skrzyd³ach drgaj±c — i, od razu

 

¦cichn±wszy, d¼wiêkiem gin±cym siê pie¶ci,

76

   Takie wiêc mia³em widzenie obrazu

 

Wieczystej woli, która wszelkie cia³o

 

Wedle swojego formuje przykazu.

79

   A choæ w±tpienie moje przeziera³o

 

Przez m± istotê jak barwa przez szkliwo,

 

Na pouczenie milczkiem nie czeka³o,

82

   Lecz z ust s³owami: „A co to za dziwo?" —

 

Wypad³o moc± w³asnego ciê¿aru

 

I zaraz iskry jê³y b³yszczeæ ¿ywo.

85

   A potem, w oczach swoich pe³ne ¿aru,

 

Tak przemówi³o znamiê or³a ¶wiête,

 

By miê wyzwoliæ z os³upienia czaru:

88

   „Widzê, twej wierze daje to zachêtê,

 

¯e ja powiadam: wewnêtrzne znamiona,

 

Chocia¿ i wierzysz, s± ci niepojête.

91

   Czynisz jak cz³owiek, co pozna³ imiona

 

Rzeczy, lecz nie tre¶æ; gdy kto nie poka¿e,

 

Znana mu tylko ich zewnêtrzna strona.

94

   Królestwa niebios hart w mi³o¶ci ¿arze

 

I w tej otusze ¿ywej siê odprê¿a,

 

Co samej woli bo¿ej gi±æ siê ka¿e.

97

   Nie tak jako m±¿ w bitwie zgina mê¿a,

 

Ale poddaje siê z w³asnej ochoty

 

I, zwyciê¿ona, przez dobroæ zwyciê¿a.

100

   Podziw sprawi³y tobie dwa ¿ywoty:

 

Pierwszy i pi±ty, które w naszej sferze

 

Maluj± sob± anielskie namioty.

103

   Z cia³ swych nie wysz³y, jak mniemasz, w niewierze;

 

Chrze¶cijanami grzeb³a ich mogi³a:

 

Ten ufa³ w przysz³ej, ów przesz³ej ofierze.

106

   Bo jeden z piekie³, sk±d nie wiod³a si³a

 

W³asna nikogo, wróci³ do swych ko¶ci,

 

A to mu ¿ywa ufno¶æ wyprosi³a;

109

   Ufno¶æ, pacierzom która drogê mo¶ci

 

Ku Panu; a On folgi mu udziela,

 

By móg³ akt spe³niæ wiary i mi³o¶ci.

112

   Wiêc siê w swój zew³ok s³awna dusza wciela:

 

Tak d³ugo bawi miêdzy ziemskie rzesze,

 

A¿ uwierzy³a w swego Cieszyciela.

115

   A wiara taki ogieñ z niej wykrzesze

 

Mi³o¶ci szczerej, ¿e po wtórym skonie

 

Okaza³a siê godna tej uciesze.

118

   Wtóry duch z £aski tryskaj±cej w ³onie

 

Krynic tak tajnych, ¿e ¿adne stworzenie

 

Nie zajrzy g³êbiej ni¿ po zwierzchnie tonie,

121

   W sprawiedliwo¶ci skupi³ wszystko chcenie;

 

Wiêc z £aski w £askê Bóg go tak nawidzi³,

 

I¿ mu ukaza³ przysz³e odkupienie.

124

   On w nie uwierzy³ i zaraz obrzydzi³

 

Zaduch pogañstwa, a ludziom ujêtym

 

W niewolê b³êdu — jego fa³sz zohydzi³.

127

   Z trzech niewiast bra³ moc przy swoim chrzcie ¶wiêtym;

 

Widzia³e¶ wszystkie na prawo Rydwana:

 

Istnia³y tysi±c lat przed sakramentem.

130

   O przeznaczenie, g³êbia nieprzebrana

 

Dzieli twój korzeñ od wzroku mieszkañców

 

Globu, któremu pierwsza ja¼ñ nieznana!

133

   Nie s±d¼cie¿ r±czo — wy do ziemie krañców

 

Przykuci, gdy my, ogl±dacze Boga,

 

Zliczyæ niezdolni æmy jego wybrañców.

136

   Ale niewiedza bytom naszym b³oga,

 

A dobro nasze w tym dobru ma zdroje,

 

¯e z wol± bo¿± jest nam wspólna droga".

139

   Oto jak, lecz±c s³abe oczy moje,

 

Owy uroczy wizerunek Pana

 

Piæ mi podawa³ miodowe napoje.

142

   A jak tr±caj±c struny teorbana,

 

Dobrym ¶piewakom dobre grajki wtórz±,

 

Sk±d pie¶ñ piêknieje zharmonizowana,

145

   Tak podczas mowy or³a iskier ró¿±

 

Rozognia³y siê dwie ¶wiête pochodnie —

 

I jako razem powieki siê mru¿±,

148

   Iskry i s³owa falowa³y zgodnie.

<<<                                                                 >>>