Strona g³ównaGaleriaOpracowaniaLinki

 

DANTE ALIGHIERI - "BOSKA KOMEDIA"

przek³ad: Edward Porêbowicz

 

Piek³o                Czy¶ciec                Raj

 

 

RAJ

 

PIE¦Ñ I

PIE¦Ñ II

PIE¦Ñ III

PIE¦Ñ IV

PIE¦Ñ V

PIE¦Ñ VI

PIE¦Ñ VII

PIE¦Ñ VIII

PIE¦Ñ IX

PIE¦Ñ X

PIE¦Ñ XI

PIE¦Ñ XII

PIE¦Ñ XIII

PIE¦Ñ XIV

PIE¦Ñ XV

PIE¦Ñ XVI

PIE¦Ñ XVII

PIE¦Ñ XVIII

PIE¦Ñ XIX

PIE¦Ñ XX

PIE¦Ñ XXI

PIE¦Ñ XXII

PIE¦Ñ XXIII

PIE¦Ñ XXIV

PIE¦Ñ XXV

PIE¦Ñ XXVI

PIE¦Ñ XXVII

PIE¦Ñ XXVIII

PIE¦Ñ XXIX

PIE¦Ñ XXX

PIE¦Ñ XXXI

PIE¦Ñ XXXII

PIE¦Ñ XXXIII

               PIE¦Ñ VIII

 

Beatrycze i Dante wznosz± siê do trzeciego nieba, na planetê Wenus, gdzie przebywaj± duchy mi³uj±ce; tutaj Karol Martel opowiada o sobie i swoim bracie Robercie, a tak¿e wyja¶nia przyczynê rozmaito¶ci ludzkich zami³owañ i charakterów.

 

 
1

   Mniema³ ¶wiat, w zgubnej ob³±kany wierze,

 

I¿ piêkna Kiprys mi³o¶ci± skalan±

 

W³ada, po trzeciej rozpêdzona sferze.

4

   Zatem nie tylko jej samej sk³adano

 

Korne modlitwy i ofiarne wonie

 

W owe ob³êdne cz³owieczeñstwa rano;

7

   Kupidynowi tak¿e i Dijonie;

 

Czczono jej matkê i czczono ³ucznika,

 

Co na kolanach siadywa³ Dydonie.

10

   Po niej, która pie¶ñ niniejsz± odmyka,

 

Nazwano gwiazdê, co siê s³oñcu wdziêczy,

 

Pl±sa-li przed nim czy za nim pomyka.

13

   Jak w ni± wp³yn±³em, nie wiem, lecz mi rêczy

 

Za prawdê cudu to, i¿ siê na twarzy

 

Mej pani wybi³ blask piêkniejszej têczy.

16

   A jak w p³omyku iskierka siê ¿arzy

 

Lub ton wibruje w¶ród akordu brzmienia

 

I na harmonii strun niby siê wa¿y,

19

   Tak ja ujrza³em iskry w¶ród p³omienia

 

¯wawsze, wolniejsze, to bli¿ej, to dalej,

 

W miarê pe³no¶ci ich jasnowidzenia.

22

   Wiatr, co siê z zimnych ob³oków przewali,

 

Nios±c ch³ód albo py³y piasku wzdête,

 

Pewnie wygl±da w locie opieszalej

25

   Temu, kto patrza³ na p³omyki ¶wiête,

 

Jak swe taneczne porzuci³y roty

 

U Serafinów wysokich poczête.

28

   W trop tych, co nios³y najbli¿ej swe loty,

 

Brzmia³o: „Hosanna", tak s³odkiej kapeli,

 

¯em po niej nigdy nie pozby³ têsknoty.

31

   Wtem jeden p³omieñ szybciej ku nam strzeli

 

I pocznie: „Na tw± zdajemy siê wolê;

 

Patrz w nas i niech ciê nasz widok weseli.

34

   Z Ksiêstwami nieba w jednym lecim kole,

 

Zjednani ruchem, celem, po¿±daniem.

 

O nich ¶piewa³e¶ niegdy¶ na padole,

37

   ¯e pêdz± trzecie niebo pojmowaniem:

 

A tak ciê lubim ja i me siostrzyce,

 

¯e bêdziem szczê¶ni, gdy chwilê postaniem".

40

   Ku pani korne podnios³em ¼renice,

 

A gdy ucieszê je i gdy posilê,

 

Do ¶wiat³a, co mi tak± obietnicê

43

   Z siebie czyni³o, ca³y siê wychylê:

 

„Kto jeste¶ — pytam — duszyczko ogniowa?"

 

A g³os swój wielk± czu³o¶ci± umilê.

46

   O, jakie ¶wietne blaski rado¶æ nowa

 

S³oñc aureol± k³ad³a zolbrzymia³±

 

Na duchu, gdy te wymawia³em s³owa!

49

   „¦ród ziemi waszej — odrzek³ — ¿y³em ma³o;

 

Bogdajbym d³u¿ej tam pomieszka³ ¿ywo,

 

Wiele by z³ego pewnie siê nie sta³o.

52

   Uciecha duszna os³ania pokryw±

 

Promieniej±c± kszta³ty mej postaci,

 

Jak jedwabnicê kokonu przêdziwo.

55

   Tê mi³o¶æ, jak± za mi³o¶æ siê p³aci,

 

Da³e¶ mi; gdybym trwa³ miêdzy ziemiany,

 

By³by¶ z niej ujrza³ co¶ wiêcej prócz naci.

58

   Owy brzeg lewy, falami oblany

 

Rodanu, gdzie siê z Sorgi nurtem godz±,

 

Mia³ niegdy¶ ber³u memu byæ poddany.

61

   Z nim róg Auzonii, który wokó³ grodz±

 

Zamki Gaety, Bari i Catony,

 

Gdzie Tronto z Verdem do morza uchodz±.

64

   Ju¿em na czo³o przymierzy³ korony

 

Z tej ziemi, co j± swym strumieniem p³ucze

 

Dunaj, niemieckie porzuciwszy strony.

67

   Piêkna Trynakria — nad któr± mg³y krucze

 

Nie Tyfej wzdyma, lecz siarka pod kor±

 

Gruntu zatoki, gdzie siê Eurus t³ucze,

70

   Miêdzy Paquino wiej±c i Peloro —

 

Raczej by prawych Rudolfa i Kar³a

 

Nastêpców na tron czeka³a. Có¿, skoro

73

   Tyrania, która tylekroæ otwar³a

 

Wrota niesnaskom, w sykulskiej stolicy

 

Okrzykiem: »Smieræ! ¦mieræ!«, rozjuszy³a gar³a.

76

   Gdyby brat przejrza³, ¿e mu namiestnicy,

 

Ta kataloñska ³apczywa ho³ota,

 

Lud krzywdz±, by³by zapobieg³ krwawicy.

79

   Kto pañstwem rz±dzi, niechaj siê k³opota

 

O jego dobro: gdy z ³adunkiem p³ynie

 

Zbyt ciê¿kim, zbêdzie mienia i ¿ywota.

82

   Szczodro¶æ rodzica zwyrodnia³a w synie:

 

Winien by takich wybieraæ w³odarzy,

 

Co nie zgarniaj± pieniêdzy do skrzynie".

85

   „Mi³o mi wierzyæ, ¿e ty, twarz± w Twarzy

 

Pogr±¿on Bo¿ej, oddychasz weselem,

 

Co dziêki tobie i na mnie siê ¿arzy

88

   I co dóbr wszelkich jest ¼ród³em i celem;

 

Milej, ¿e s³ów mych szczere znasz oblicze,

 

Bo¶ jasnowidny duch przed Stworzycielem.

91

   Ucieszy³e¶ miê, teraz przeto ¿yczê,

 

Aby¶ o¶wieci³, bo miê podziw ima,

 

Jak miód siê mo¿e wyrodziæ w gorycze".

94

   Tak rzek³em, a on: „Niech siê my¶l zatrzyma

 

Na tym, co powiem, a ku prawd powadze

 

Bêdziesz sta³ twarz±, tak jak dzi¶ plecyma.

97

   Dobro syc±ce i dzier¿±ce w wadze

 

¦wiaty, po których wstêpujesz do szczytu,

 

Opatrzno¶æ swoj± zmienia w nich na w³adze.

100

   A dba nie tylko o naturê bytu

 

Wszego Przezorno¶æ Bo¿a doskona³a,

 

Lecz o ³ad jego i pe³niê dosytu.

103

   Rzecz, która z tego ³uku wybie¿a³a,

 

Tak niezawodnie do swej mety chynie,

 

Jako do celu przejrzanego strza³a.

106

   Inaczej nieba, po których drabinie

 

St±pasz, zmieni³yby ten ¶wiat ogromny

 

W twór nie cudowi rówien, lecz ruinie.

109

   Co niepodobna, chyba ¿e u³omny

 

Duch maj± Wiedy, tych gwiazd wzruszyciele,

 

I ów Pierwowied, moc± w nich przytomny.

112

   Chceszli, tê prawdê ja¶niej ci wybielê".

 

A ja: „Nie trzeba, wierzê bez dowodu:

 

Natura chybiæ nie mo¿e w swym dziele".

115

   „By³o¿by — doda³ — dla ludzkiego rodu

 

Gorzej, gdyby ¿y³ w niespo³ecznym stanie?..."

 

„Tak — rzek³em — ani nie pytam powodu".

118

   „A istnia³by ten stan, gdyby ziemianie

 

Za rozmaitym powo³aniem nie szli?"

 

„Nie i w tym jasne stoi Mistrza zdanie".

121

   Te racje poda³ i do³o¿y³: „Je¶li

 

Tak jest, to przeto, ¿e na przeznaczonem

 

S± miejscu, jak je na ¶wiat z sob± wnie¶li.

124

   Ten siê Kserksesem rodzi, ten Solonem,

 

Melchizedechem lub tym, czyj junaczy

 

Syn chcia³ siê w chmury wzbiæ lotem szalonem.

127

   Si³a okrê¿na niebios w³asnym znaczy

 

Piêtnem wosk ziemski z odwiecznego prawa,

 

Lecz na stan ani krewieñstwo nie baczy.

130

   Jakub siê rdzennie ró¿ni od Ezawa,

 

Romulus idzie z tak ciemnego rodu,

 

¯e mu siê Marsa za ojca podawa.

133

   Nie by³by ró¿ny p³odz±cy od p³odu

 

I twórca zawsze odbi³by siê w tworze,

 

Gdyby nie czujno¶æ Bo¿ego zachodu.

136

   Na prawowitym stoisz teraz torze;

 

Aby za¶ dowie¶æ, ¿em ci jest po woli,

 

Na domiar jeszcze jednego do³o¿ê:

139

   Je¶li z przyrod± los siê nie zespoli,

 

P³ód wyda lichy dobroci± i trwaniem,

 

Jak ziarno siane w niew³a¶ciwej roli.

142

   Gdyby ¶wiat chodzi³ w parze z przykazaniem

 

Natury ow± przejrzan± kolej±,

 

Sami by dobrzy rodzili siê na niem.

145

   Lecz tam przyrody s³uchaæ nie umiej±,

 

Czyni±c kap³anem, kto stworzon do miecza,

 

A królem, kto mia³ zostaæ kaznodziej±.

148

   Na b³êdnych ¶cie¿kach jest stopa cz³owiecza".

<<<                                                                 >>>