Strona g³ównaGaleriaOpracowaniaLinki

 

DANTE ALIGHIERI - "BOSKA KOMEDIA"

przek³ad: Edward Porêbowicz

 

Piek³o                Czy¶ciec                Raj

 

 

RAJ

 

PIE¦Ñ I

PIE¦Ñ II

PIE¦Ñ III

PIE¦Ñ IV

PIE¦Ñ V

PIE¦Ñ VI

PIE¦Ñ VII

PIE¦Ñ VIII

PIE¦Ñ IX

PIE¦Ñ X

PIE¦Ñ XI

PIE¦Ñ XII

PIE¦Ñ XIII

PIE¦Ñ XIV

PIE¦Ñ XV

PIE¦Ñ XVI

PIE¦Ñ XVII

PIE¦Ñ XVIII

PIE¦Ñ XIX

PIE¦Ñ XX

PIE¦Ñ XXI

PIE¦Ñ XXII

PIE¦Ñ XXIII

PIE¦Ñ XXIV

PIE¦Ñ XXV

PIE¦Ñ XXVI

PIE¦Ñ XXVII

PIE¦Ñ XXVIII

PIE¦Ñ XXIX

PIE¦Ñ XXX

PIE¦Ñ XXXI

PIE¦Ñ XXXII

PIE¦Ñ XXXIII

               PIE¦Ñ VI

 

Justynian opowiada poecie swoje dzieje, a nastêpnie kre¶li w ogólnych zarysach historiê pañstwa rzymskiego od czasów Eneasza a¿ do Karola Wielkiego. Wyja¶nia tak¿e, jakie dusze przebywaj± na Merkurym, i mówi o swoim towarzyszu, Romieu de Villaneuve.

 

 
1

   „Odk±d Konstantyn na wstecz s³oñca biegu

 

Eneaszowej zwróci³ lot Orlicy,

 

Co przylecia³a od wschodniego brzegu,

4

   Lat przesz³o dwie¶cie na l±dów granicy

 

Ptak boski skrzyd³a roztoczyste wa¿y³

 

W rodzinnych swoich szczytów okolicy.

7

   W cieniu piór ¶wiêtych ¶wiatu gospodarzy³,

 

Coraz oddaj±c w³adzê w rêce nowe,

 

A¿ mnie na koniec ber³em wyposa¿y³.

10

   Tam cezar, tutaj Justynian siê zowê;

 

Ja to z praw ksiêgi, Prami³o¶ci± tkniêty,

 

Powyplenia³em zbytnie i ja³owe.

13

   Zanim ten zamiar we mnie by³ poczêty,

 

W Chry¶cie naturê jedn± uznawa³em,

 

Pokoj±cymi z³udzon argumenty.

16

   Kiedym by³ takim ogarniêty sza³em,

 

Papie¿ Agapit prawdê mi do sedna

 

Odkry³ i moim uczyni³ udzia³em.

19

   Jam w to uwierzy³, co mi doby³ ze dna

 

Tajni tak pewnie, jak jest pewnym zgo³a,

 

¯e ¶ród dwu sprzecznych prawda tylko jedna.

22

   Gdym stopy zrówna³ z krokami Ko¶cio³a,

 

Bóg owej ksiêgi plan mi kre¶li³ w ³onie;

 

Odda³em mu siê, ile duch podo³a.

25

   Belizarowi odst±pi³em bronie,

 

A tryumf jego by³ Bo¿ym wskazaniem,

 

¯e mi ju¿ pora odpocz±æ na tronie.

28

   Tak wiêc skoñczy³em z tym pierwszym pytaniem,

 

Ale natura jego miê pozywa

 

Kilk± g³os jeszcze poszlakowaæ za niem.

31

   A to, by¶ wiedzia³, jak jest obel¿ywa

 

Rzecz, któr± czyni Or³u ku zniewadze

 

Ten, co go zwalcza i co nadu¿ywa.

34

   Patrz, jaki szereg cnót jego powadze

 

Stawa³ podpor± od tej pierwszej chwili,

 

Gdy Pallant kona³, aby zdaæ mu w³adzê.

37

   Przesz³o trzy wieki w Albañskiej bastyli

 

Mia³ swoje gniazdo a¿ do dnia rozprawy,

 

Gdzie to trzej bracia przeciw trzem walczyli.

40

   Od ³ez Sabinek a¿ po krzywdê prawej

 

Lukrecji, wiesz to, co pod siedmi± panów

 

Zdzia³a³, s±siednie zgarniaj±c dzier¿awy.

43

   Wiesz, czego dopi±³ w rêku kapitanów,

 

Przeciwko hufcom niesion przed Rzymiany:

 

Brena, Pyrrhusa, królów, partyzanów.

46

   St±d Torkwat, Kwincjusz, »Czupurnym« przezwany,

 

I Decyjuszów, i Fabiuszów zbroje,

 

Godnych, by mirr± owiaæ im kurhany.

49

   On to arabskie zdepta³ pyszne woje,

 

Co z Hannibalem zdoby³y prze³êcze

 

Alp, gdzie ty, Padzie, masz krynice swoje.

52

   Pod nim ¶wiêcili tryumf dwaj m³odzieñce:

 

Scypion i Pompej; on miasto na stoku,

 

Pod którym wzros³e¶, wyda³ gorzkiej mêce.

55

   A potem blisko szczê¶liwego roku,

 

Gdy ¶wiat mia³ zakwi¶æ w niebiesk± pogodê,

 

Po woli Rzymu Cezar niós³ go w toku.

58

   Od Varu po Ren jak wiód³ or³y m³ode,

 

Wiadomo Sonie, Sekwanie, Izarze

 

I rzekom, kêdy Rodan czerpie wodê.

61

   Co po Rawennie, co po Rubikonie

 

Dzia³a³, przybra³o tak wysokie loty,

 

¯e tego piórem ni s³owem nie zgoniê.

64

   To do Hiszpanii powiód³ rzymskie roty,

 

To na Durazzo i Farsalê run±³,

 

A¿ Nil gor±cy st±d zazna³ zgryzoty.

67

   Antandros, Simois zwiedzi³, sk±d wyfrun±³

 

Pisklêciem; z grobu Hektora na zgubê

 

Ptolemeusza dalej siê posun±³;

70

   Stamt±d piorunem uderzy³ na Jubê

 

I znowu nagle nad Zachodem kr±¿y,

 

Kêdy us³ysza³ Pompejañsk± tubê.

73

   Nad tym, co zdzia³a³ nastêpny chor±¿y,

 

Brutus z Kassjuszem z ¿alu w piekle wyje,

 

W smêtek Modena z Perugi± siê gr±¿y,

76

   A Kleopatra ³zami lica myje —

 

Uciekaj±ca przed jego legiony

 

I ¶mieræ bior±ca od okropnej ¿mije.

79

   Z nim-¿e polecia³ a¿ na brzeg czerwony;

 

Wtedy ¶wiat zazna³ takiej spokojno¶ci,

 

¯e Janusowy chram zosta³ zamkniony.

82

   Ile wprzód zdzia³a³ i jeszcze w przysz³o¶ci

 

Mia³ zdzia³aæ znak ten, co mówiæ mi ka¿e,

 

Po¶ród podleg³ych jemu ziemskich w³o¶ci,

85

   Ma³ym i ciemnym w jawie siê oka¿e,

 

Gdy serce czyste i wzrok ods³oniêty

 

Zatrzymaj± siê na trzecim cezarze.

88

   Bo Sprawiedliwo¶æ, któr± wniebowziêty

 

Jestem, zleci³a jemu w misji szczytnej,

 

By siê narzêdziem zdzia³a³ zemsty ¶wiêtej.

91

   S³uchaj i ni¿ej k³oñ siê, czo³obitny:

 

Orze³ z Tytusem lecia³ m¶ciæ siê Mêki,

 

Co by³a pomst± za grzech staro¿ytny.

94

   A gdy siê w Ko¶ció³ lombardzkie paszczêki

 

Wgryz³y, Karloman w orlich skrzyde³ cieniu

 

Wspar³ go pomoc± swej zwyciêskiej rêki.

97

   Patrz, czy mam s³uszno¶æ w jednym oskar¿eniu

 

£±czyæ tych wszystkich, na których grzech ciê¿y,

 

I¿ s± przyczyn± waszemu strapieniu?

100

   Ten przeciw god³u wszechcesarstwa prê¿y

 

Z³ote lilije, ów dla w³asnej chuci

 

U¿ywa; nie wiem, kto z nich grzeszy ciê¿ej.

103

   Niech siê gibellin pod inny znak rzuci,

 

Czyni±c swe sztuki, bo z³ej to natury

 

S³u¿ba, co z Or³em sprawiedliwo¶æ k³óci.

106

   Niech nañ z gwelfami swymi Karol wtóry

 

Nie godzi, a lew si³ê Or³a ceni:

 

Tê¿sze on grzywy biera³ pod pazury.

109

   Wielekroæ byli synowie karceni

 

Za winy ojców; nie my¶li on przecie,

 

¯e Pan Bóg herb swój na lilie odmieni.

112

   Ta drobna gwiazda p±sowi siê w kwiecie

 

Duchów szlachetnych, co czyni³y pilnie,

 

By po nich trwa³y cze¶æ i s³awa w ¶wiecie...

115

   ¯e chêci nasze d±¿y³y omylnie,

 

S³abiej z nas Bo¿e utêsknienie bie¿y

 

I promieniuje ku szczytom mniej silnie.

118

   Lecz ¿e tu ka¿dy z nas nagrodê mierzy

 

Zas³ug±, a z jej wymiarem siê godzi,

 

W zadowoleniu nasza rozkosz le¿y.

121

   Tu sprawiedliwo¶æ têsknotê ³agodzi

 

I tak do pe³na zaspokaja wolê,

 

¯e jej my¶l ¿adna zdro¿na nie odwodzi.

124

   ¦piew s³odki w d¼wiêków powstaje zespole:

 

Tak byty nasze rozmaitej skali

 

Wdziêczn± harmoniê tworz± w niebios kole.

127

   A oto w pierwszej tej perle siê pali

 

Blask z Romeowych z³o¿ony promieni:

 

Z³em jemu niegdy¶ za dobre oddali.

130

   P³acz± dzi¶ przeciw niemu sprzysiê¿eni

 

Prowensalowie, bo w z³e wpada tonie,

 

Kto cudz± cnotê swoj± krzywd± mieni.

133

   Cztery mia³ córki — a wszystkie na tronie,

 

Rajmond Berlinghier: w takie ornamenty

 

Skromny mu pielgrzym przyozdobi³ skronie.

136

   Potem z poszeptów, nieufno¶ci± tkniêty,

 

Cnego w³ódarza pozywa³ o zyski:

 

On mu wykaza³ dwudzieste procenty.

139

   Sam za¶ ubogi, zgrzybia³o¶ci bliski,

 

Dwór pañski ¿egna³; a gdyby wiedziano,

 

Jak mê¿nym sercem jad³ z ¿ebraczej miski,

142

   To by go bardziej jeszcze uwielbiano".

<<<                                                                 >>>