Strona g³ównaGaleriaOpracowaniaLinki

 

DANTE ALIGHIERI - "BOSKA KOMEDIA"

przek³ad: Edward Porêbowicz

 

Piek³o                Czy¶ciec                Raj

 

 

RAJ

 

PIE¦Ñ I

PIE¦Ñ II

PIE¦Ñ III

PIE¦Ñ IV

PIE¦Ñ V

PIE¦Ñ VI

PIE¦Ñ VII

PIE¦Ñ VIII

PIE¦Ñ IX

PIE¦Ñ X

PIE¦Ñ XI

PIE¦Ñ XII

PIE¦Ñ XIII

PIE¦Ñ XIV

PIE¦Ñ XV

PIE¦Ñ XVI

PIE¦Ñ XVII

PIE¦Ñ XVIII

PIE¦Ñ XIX

PIE¦Ñ XX

PIE¦Ñ XXI

PIE¦Ñ XXII

PIE¦Ñ XXIII

PIE¦Ñ XXIV

PIE¦Ñ XXV

PIE¦Ñ XXVI

PIE¦Ñ XXVII

PIE¦Ñ XXVIII

PIE¦Ñ XXIX

PIE¦Ñ XXX

PIE¦Ñ XXXI

PIE¦Ñ XXXII

PIE¦Ñ XXXIII

               PIE¦Ñ XI

 

¦w. Tomasz wspomina dwóch wielkich ¶wiêtych: ¶w. Franciszka z Asy¿u i ¶w. Dominika. Opowiedziawszy szczegó³owo o ¿yciu biedaczyny z Asy¿u, ¶w. Tomasz op³akuje zepsucie zakonu dominikanów.

 

 
1

   O bezrozumne zabiegi cz³owiecze,

 

Jaka¿ tkwi w waszych sylogizmach wada,

 

¯e siê wam skrzyd³o tak poziomo wlecze!

4

   Ten ksiêgi prawne, ów lekarskie bada,

 

Ten chce w kap³añskiej pysznieæ ¶wiêtej krasie,

 

Ten sztuk± rz±dzi, a ów si³± w³ada.

7

   Ten siê rozbojem, ów urzêdem pasie,

 

Znów inny zmys³y rozkosz± mozoli,

 

Inny w gnu¶no¶ci ¿yje i wywczasie.

10

   A ja wyrwany z tej wszystkiej niewoli

 

Otom by³ w raju, gdzie miê Beatrycze

 

Wynios³a z sob± w gwiezdnej aureoli.

13

   Ju¿ te¿ duchowie, na swoje stanice

 

Po krêgach blasku wróciwszy, stanêli

 

W miejscu, jak w swoich lichtarzach gromnice.

16

   Potem z po¶rodka ogniowej topieli

 

G³os mi siê ozwie, ju¿ s³yszany skorzej,

 

I w znak rado¶ci ¶wiat³em ja¶niej strzeli:

19

   „Wszystko ja — mówi³ — widzê w £unie Bo¿ej.

 

To¿ zapatrzony w to wieczyste p³omiê

 

Wiem, jaki teraz niepokój ciê trwo¿y.

22

   W±tpisz i czekasz, ¿e ci u¶wiadomiê

 

I nieomylnym wywodem rozja¶niê

 

Tak, ¿e w nim przejrzysz, w±tpliwo¶ci kromie,

25

   Znaczenie s³ów tych, ¿e »g³odnym nie za¶nie«

 

I o tym, co by³ »niezrównany wiedz±«:

 

Oto rozró¿niæ tutaj trzeba w³a¶nie.

28

   Opatrzno¶æ, która nad t± ziemsk± miedz±

 

Czuwa rozumem takim, ¿e ¼renicy

 

Moce siê zwichn±, zanim dna do¶ledz±,

31

   Chc±c oto mi³o¶æ wzmóc Oblubienicy

 

Ku Ma³¿onkowi, który z ni± wesele

 

Odprawia³ w jêku i ¶wiêtej krwawicy,

34

   Pragn±c, by sz³a doñ i ufnie, i ¶miele,

 

Dwu ksi±¿±t wybra³ w ziemskich mê¿ów gronie

 

Na przewodników jej w podwójnym dziele.

37

   Jeden mia³ ogieñ seraficki w ³onie,

 

A w drugim taka m±dro¶æ siê zebra³a,

 

¯e od niej blaskiem cherubina p³onie.

40

   O jednym powiem, bo jednego chwa³a

 

Obu dotyczy, a ich powo³anie

 

W jednym kierunku i znaczy, i dzia³a.

43

   Miêdzy Tupinem a wod±, co kanie

 

Ze wzgórz, gdzie pamiêæ Ubalda ja¶nieje,

 

Stok ¿yzny k³oni siê po górskiej ¶cianie.

46

   On to Perugiê raz ziêbi, raz grzeje

 

Od strony Porta Sole; w ty³ach wzgórza

 

Gualdo z Nocer± pod uciskiem mdleje.

49

   W miejscu, gdzie stromo¶æ z lekka siê wyd³u¿a,

 

S³oñce tam wzesz³o cz³owieczego rodu,

 

Jak owo, co siê z Gangesu wynurza.

52

   Kto wiêc wspominaæ chce owego grodu,

 

Nie mów¿e: »Asy¿«, bo rzek³by¶ za ma³o,

 

Lecz: »Wschód«, bo s³uszna zwaæ go mianem Wschodu.

55

   Na niebie jeszcze niewysoko sta³o,

 

Gdy plemiê ludzkie z zas³ug jego cnoty

 

Ju¿ pierwszych b³ogich skutków doznawa³o.

58

   Bo on ch³opiêciem, wbrew ojcu, w zaloty

 

Bieg³ do tej pani, co nie wszystkich nêci,

 

Podobnie jak ¶mieræ, dla swojej brzydoty.

61

   Przed trybuna³em duchownym swe chêci

 

Zg³osi³ et coram patre da³ jej s³owo,

 

A potem co dnia kocha³ j± gorêciej.

64

   Po pierwszym mê¿u swoim by³a wdow±

 

Tysi±c wiêcej stu i kilkoma laty,

 

A¿ j± ten oto po¶lubi³ na nowo.

67

   Bo nie pomog³o, aby zwabiæ swaty,

 

To, ¿e w rybaka chacie nie zadr¿a³a

 

Na g³os Cezara strasz±cego ¶wiaty.

70

   A taka by³a wierna i wytrwa³a,

 

¯e razem z Chrystem zawis³a na krzy¿u,

 

Gdy nawet Matka u stóp pozosta³a.

73

   Lecz by¶ nie b³±dzi³, bêd±c ju¿ w pobli¿u

 

Prawdy, odkryjê my¶li os³oniête:

 

To z pani± Bied± Franciszek z Asy¿u.

76

   Zgoda ma³¿onków, lica u¶miechniête,

 

Mi³o¶æ przedziwna, wzrok pe³en pogody

 

Budzi³y wko³o zadumania ¶wiête.

79

   Pierwszy siê rozzu³ bie¿±cy na gody

 

Bernard czcigodny i jeszcze siê wstydzi,

 

¯e ¶pieszy ma³o... O dobro bez szkody,

82

   O skarbie wieczny! Wiêc rozzu³ siê Idzi,

 

Rozzu³ Sylwester za pierwszym ma³¿onkiem,

 

Taka im luba ma³¿onka siê widzi.

85

   Tak poszed³ ojciec i mistrz ze swym gronkiem

 

Dobranym: z pani± i czeladk± chêtn±,

 

Ju¿ opasan± pokornym postronkiem.

88

   Ni mu chmurzy³o czo³a wstydu piêtno,

 

Choæ siê urodzi³ synem Bernardona

 

I mia³ urodê oczom nieponêtn±.

91

   Lecz po królewsku zamiarów dokona,

 

Odkrywszy trudny plan przed Innocentem,

 

I bierze pierwsz± pieczêæ i znamiona.

94

   Gdy trzódka ros³a, w trop za mistrzem ¶wiêtem

 

Krocz±c, którego ¿ywot nad pojêcie

 

Godniej chwalono by nad firmamentem,

97

   Papie¿ Honoriusz, na Ducha zaklêcie,

 

Ozdobi³ chwa³± powtórnej korony

 

Arcypasterza szczytne przedsiêwziêcie.

100

   A ¿e by³ palmy mêczeñskiej spragniony,

 

Chrystusa g³osiæ j±³ i Aposto³ów

 

Przed su³tañskimi, nie zadr¿awszy, trony.

103

   Lecz widz±c pró¿ne owoce mozo³ów,

 

A lud ów twardym i wierze niezdarnem,

 

Wróci³ braæ ¿niwo z italskich pado³ów.

106

   Po¶ród ska³, które Tybr okr±¿a z Arnem,

 

Ostatni± pieczêæ, od Chrystusa wziêt±,

 

Dwa lata nosi³ na ciele ofiarnem.

109

   Gdy Bóg, który mu tak± pracê ¶wiêt±

 

Wyznaczy³, po tej ziemskiej poniewierce

 

Przygotowywa³ dlañ wieczyste ¶wiêto,

112

   Na braæ sw±, mienia s³uszne spadkobierce,

 

Zda³ opiekuñstwo swej ma³¿onki mi³ej,

 

Ka¿±c, by wierne jej chowali serce.

115

   Z jej ³ona zst±pi³ potem do mogi³y;

 

Gdy dusza do swej wzlata³a dzier¿awy,

 

Zw³oki mar innych sobie nie ¿yczy³y.

118

   Pomy¶l, jakim by³ drugi sternik nawy

 

Piotrowej, któr± z nim razem prowadzi

 

Przez dzikie morza do przystani prawej.

121

   To patriarcha nasz; o kim on radzi

 

I kogo s³u¿ba, i trud nie przestrasza,

 

Dobry ³adunek na sw± barkê ³adzi.

124

   Lecz trzodê nowa ponêci³a pasza,

 

Wiêc tak ³akoma sta³a siê bez miary,

 

¯e po manowcach dla niej siê rozprasza.

127

   A gdy odbiegnie w g±szcze i czahary

 

Precz od pasterza, co tak o ni± stoi,

 

Z pustym wymieniem wraca do koszary.

130

   Niejedna przy nim trwa; szkody siê boi:

 

Lecz tak ich ma³o, ¿e siê wszystkim ³acnie

 

Ze sztuki sukna kaptury wykroi.

133

   Je¶li¶ za my¶l± m± nie szed³ omacnie,

 

Je¿eli s³owa moje masz w pamiêci,

 

Je¶li s³uchaj±c, roztrz±sa³e¶ bacznie,

136

   Ju¿ nieco swojej dope³ni³e¶ chêci:

 

Widzisz, z jakiego drzewa strugam wióry

 

I co siê w s³owach rzemiennika ¶wiêci,

139

   Gdy mówi: »Syty, kto do dzie³a skory«".

<<<                                                                 >>>