Strona g³ównaGaleriaOpracowaniaLinki

 

DANTE ALIGHIERI - "BOSKA KOMEDIA"

przek³ad: Edward Porêbowicz

 

Piek³o                Czy¶ciec                Raj

 

 

CZY¦CIEC

 

PIE¦Ñ I

PIE¦Ñ II

PIE¦Ñ III

PIE¦Ñ IV

PIE¦Ñ V

PIE¦Ñ VI

PIE¦Ñ VII

PIE¦Ñ VIII

PIE¦Ñ IX

PIE¦Ñ X

PIE¦Ñ XI

PIE¦Ñ XII

PIE¦Ñ XIII

PIE¦Ñ XIV

PIE¦Ñ XV

PIE¦Ñ XVI

PIE¦Ñ XVII

PIE¦Ñ XVIII

PIE¦Ñ XIX

PIE¦Ñ XX

PIE¦Ñ XXI

PIE¦Ñ XXII

PIE¦Ñ XXIII

PIE¦Ñ XXIV

PIE¦Ñ XXV

PIE¦Ñ XXVI

PIE¦Ñ XXVII

PIE¦Ñ XXVIII

PIE¦Ñ XXIX

PIE¦Ñ XXX

PIE¦Ñ XXXI

PIE¦Ñ XXXII

PIE¦Ñ XXXIII

               PIE¦Ñ VII

 

Trzej poeci obserwuj± dolinê, w której pokutuj± dusze ksi±¿±t i w³adców; przebywaj± tam: cesarz Rudolf, król czeski Ottokar II, król Francji Filip III, król Nawarry Henryk I, w³adca Aragonii i Sycylii Piotr III, Alfons Aragoñski, Karil I Andegaweñski, król angielski Henryk III i markiz Guglielmo VII z Monferrato.

 

 
1

   Gdy powtórzyli zacni dwaj rodacy

 

Ramion ujêcia i krzyki rado¶ci,

 

Sordel siê cofn±³ i rzek³: „Któ¿ wy tacy?"

4

   „Zanim pos³ano ku tej wysoko¶ci

 

Dusze, co bo¿ej godne s± go¶ciny,

 

Oktawian pogrze¶æ kaza³ moje ko¶ci.

7

   Jestem Wergiliusz; nie z innej przyczyny

 

Jak tej, ¿e by³a mi nie znana wiara,

 

Straci³em niebo" — rzek³ Wódz mój jedyny.

10

   Jak kiedy kto rzecz rozpoznaæ siê stara,

 

Co go zaskoczy nieoczekiwana,

 

Wierzy, nie wierzy, mówi±c: „Sen czy mara?" —

13

   Tak on przystan±³ i jak rab do pana,

 

Oczy powiek± zakryte nie¶mia³o

 

Spuszczaj±c, gi±³ siê uj±æ za kolana.

16

   „O czci Latynów, w której siê pozna³o,

 

Ile to nasza zacna mowa zdo³a;

 

Ojczyzny mojej nie¶miertelna chwa³o,

19

   Czy ciê zas³uga, czy £aska tu wo³a?

 

Godny-m li s³yszeæ twojej mowy brzmienie,

 

Powiedz: czy z piekie³ i z którego ko³a?"

22

   „Przez wszystkie kraju bole¶ci pier¶cienie —

 

Odrzek³ — przeszed³em, zanim tu przyby³em;

 

Moc miê niebieska przez te pchnê³a cienie.

25

   Nie i¿bym czyni³, lecz ¿e nie czyni³em,

 

S³oñca-m nie ujrza³, co dla ciebie wstanie,

 

A które ja sam za pó¼no odkry³em.

28

   S± ni¿ej smutne ciemno¶ci± otch³anie,

 

Choæ nie mêczarni± smutne, gdzie lamenty

 

Brzmi± nie jak jêki, ale jak wzdychanie.

31

   Tam z niewinnymi mieszkam pacholêty;

 

Zêby je ¶mierci starga³y o czasie,

 

Gdy z nich grzech ludzki by³ jeszcze nie zdjêty.

34

   Tam mieszkam z tymi, co nie wziêli na siê

 

Trójcy cnót ¶wiêtych, ale inne znali

 

I bez ob³udy chodzili w ich krasie.

37

   Ty, je¶li drogê wiesz i wolno-æ dalej

 

I¶æ z nami, pomó¿, by¶my stop± ¿waw±

 

Do istotnego czy¶æca siê dostali".

40

   Rzek³: „Wszystk± chodziæ wolno nam dzier¿aw±:

 

Po góry stoku i po jej obwodzie;

 

Wodzem pos³u¿ê wam, dok±d mi prawo.

43

   Ale ju¿ oto s³oñce jest w zachodzie,

 

A pró¿no kusiæ tej drogi o zmroku,

 

Wiêc trzeba radziæ o dobrej gospodzie.

46

   W prawo tu dusze mieszkaj± na boku:

 

Je¿eli pragniesz, do nich zaprowadzê;

 

Uciechy pewnie zaznasz z ich widoku".

49

   „Jak to — Mistrz pyta³ — gdyby kto¶, odwadze

 

Zwierzywszy stopy, chcia³ wyj¶æ z tych bezdro¿y,

 

Bêdzie wstrzymany lub sam straci w³adzê?"

52

   Wiêc Sordel palcem w piasku znak wydro¿y:

 

„Patrz, za tê liniê ni jednego cala

 

Nie zrobisz, ledwie s³oñce siê u³o¿y.

55

   Nie inna si³a przytrzyma ciê z dala,

 

Jeno mrok, który twe stopy upl±ce;

 

On tutaj wolê niemoc± zniewala.

58

   Wolno by by³o jeno zej¶æ ku ³±ce

 

Lub wokó³ góry b³±kaæ siê a¿ do dnia,

 

Póki nie wyjrzy za horyzont s³oñce".

61

   Wiêc Wódz, dziwi±c siê: „Niech¿e nas przewodnia

 

Rêka twa dzier¿y i wiedzie do sto³u,

 

Gdzie taka rado¶æ czeka na przychodnia".

64

   Post±pili¶my kês drogi pospo³u,

 

Gdym zauwa¿y³, ¿e by³a w³amana

 

Góra na sposób ziemskiego w±do³u.

67

   „Tam pójdziem — rzek³ cieñ — kêdy góry ¶ciana

 

Stworzy³a z siebie ³ono, ³ukiem wgiêta,

 

I tam nowego bêdziem czekaæ rana".

70

   Ponad w±do³em posz³a ¶cie¿ka krêta

 

I ta nas wiod³a, kêdy ku po¶cieli

 

Traw na dolinie krawêd¼ bieg³a ¶ciêta.

73

   Purpura, z³oto, srebro, czysto¶æ bieli,

 

Indyjskie drewna ¶wiatlejsze od zorzy

 

I szmaragd, kiedy po brzegu odstrzeli,

76

   Do tej doliny przyrównane bo¿ej,

 

Pobledn± nim siê ¿adne z nich obroni,

 

Jako ¿e mniejsze przed wiêkszym siê korzy.

79

   Nie same barwy l¶ni± na onej b³oni:

 

Zapach miê doszed³, w którym siê kojarzy

 

Tysi±c nieznanych, nieujêtych woni.

82

   Salve Regina z kwietnych wirydarzy,

 

Siedz±c, ¶piewa³a gar¶æ b³ogos³awiona:

 

Dopiero teraz dostrzec mog³em twarzy.

85

   „Nim siê ugnie¼dzi s³onecznego ³ona

 

R±bek — tak Sordel odezwa³ siê ninie —

 

Nie k³óæmy wczasów ¶piewaczego grona.

88

   St±d wam ruch ¿aden ani gest nie zginie.

 

I lepiej wszystkich poznacie z daleka

 

Ni¿eli stoj±c tu¿ blisko w kotlinie.

91

   Ten, co najwy¿ej siedzi, z twarz± cz³eka,

 

Który siê czuje opieszalstwa winny

 

I koñca pie¶ni z niem± warg± czeka,

94

   To cesarz Rudolf, co ¿mudzi³ bezczynny,

 

Mog±c Italiê ratowaæ w z³ym kresie;

 

Dzi¶ chor± leczyæ pró¿no chce kto inny.

97

   Ten, w czyj± patrz±c twarz, pocieszyæ chce siê,

 

Panowa³ w kraju onej wody, co j±

 

We³tawa w Elbê, Elba w morze niesie —

100

   Ottokar: ten ci mia³ pieluchê swoj±

 

Lepsz± ni¿ Wac³aw s³uszny wiek brodaty,

 

Gdy go rozpusta i lenistwo poj±.

103

   Ów krótkonosy, co siê trzyma szaty

 

Tego, który mu pos³uchu nie broni,

 

Zgin±³ w ucieczce, hañbi±c lilii kwiaty.

106

   Patrz, jak siê kaja i w pier¶ piê¶ci± dzwoni;

 

Tamten westchnieniom ustaæ nie pozwoli,

 

Wezg³owie licu uczyniwszy z d³oni.

109

   To ojciec i te¶æ francuskiej niedoli;

 

Owo wystêpne i pe³ne brzydoty

 

¯ycie tu jeszcze gryzie ich i boli.

112

   Ów grubocz³onki, co zgodnymi nuty

 

Z tym mêskonosym ¶le pie¶ñ po dolinie,

 

Opasywa³ siê sznurem wszelkiej cnoty.

115

   I gdyby po nim zdano tron ch³opczynie,

 

Który tam siedzi za jego plecyma,

 

Dzielno¶æ by przesz³a z naczynia w naczynie.

118

   Wreszcie dziedziców tej zacno¶ci nie ma:

 

Frydryk z Jakubem wziêli w spadku trony,

 

Lecz schedy, jak ta, ¿aden nie otrzyma.

121

   Jako w konaru latoro¶li p³onej,

 

Cnota siê ojca w synach nie utrwala:

 

Ów, co udziela jej, chce byæ proszony.

124

   Przygana moja dotyczy nosala

 

I Piotra, co z nim g³osem zgodnym ¶piewa:

 

Pulia siê na nich z Prowancj± u¿ala.

127

   Nasienie tyle gorsze jest od drzewa,

 

Ile Margoty m±¿ lub Beatryczy

 

Mniej ni¿ Konstancyn czci na ¿onê zlewa.

130

   Patrzcie, z innymi jak siedzieæ nie ¿yczy

 

Henryk angielski, król pe³en prostoty;

 

Zacniejsze pêdy jego konar liczy.

133

   Tego, co ni¿ej siedz±c wzrok w namioty

 

Wbi³ nieba, grabi± Wilhelmem wprzód zwano;

 

Przezeñ to m¶ciwej Aleksandrii roty

136

   Nad Monferratem siê pastwi± i Kan±".

<<<                                                                 >>>